Nikt nie zginął w wypadku na polskich drogach
16 stycznia, po raz pierwszy w tym roku mieliśmy dzień, w którym nikt w Polsce nie zginął w wypadku drogowym. Zwykle takie dni zdarzają się bardzo rzadko. Statystyki odnotowują po kilka ofiar śmiertelnych dziennie, np. w styczniu tego roku średnio było to blisko 5 osób, podobnie w styczniu 2016 roku. Bywa jednak, zwłaszcza w miesiącach jesiennych – październiku i listopadzie, że ta liczba jest dwukrotnie większa.
Poniedziałek – 16 stycznia br., który w doniesieniach prasowych uznano za najgorszy, bo najbardziej depresyjny dzień w roku (na podstawie teorii brytyjskiego psychologa Cliffa Arnalla), nie był jednak wcale taki zły. Okazało się bowiem, że tzw. „wizja 0”, czyli brak ofiar śmiertelnych wypadków drogowych nie musi być wcale mrzonką, mimo iż nasycenie samochodami w Polsce jest coraz większe.
Obecnie na polskich drogach porusza się już ponad 26 mln pojazdów samochodowych, w tym ponad 20 mln samochodów osobowych. Przy takim natężeniu ruchu, na wciąż niedoskonałych drogach, nietrudno o stłuczkę czy poważniejszy wypadek. Ważne jest jednak aby nie były to zdarzenia z ofiarami śmiertelnymi i ciężko rannymi. Zgodnie z zasadą, że samochód to rzecz nabyta a zdrowie i życie już nie.
Również ostatni weekend należy uznać za jeden z najbardziej bezpiecznych w ciągu minionych miesięcy, w dniach 14-15.01.br w 86 wypadkach śmierć poniosło 5 osób a 123 zostały ranne.
Pamiętajmy, że wpływ na bezpieczeństwo w ruchu drogowym niezmiennie od wielu lat, mają ryzykowne zachowania uczestników ruchu, między innymi takie jak: nieprawidłowe wykonywanie manewrów, nadmierna prędkość jazdy czy agresja na drodze. To przecież człowiek podejmuje decyzje za kierownicą. Świadomość kierowcy, że jest odpowiedzialny za swoje bezpieczeństwo a także życie i zdrowie innych uczestników ruchu, choćby swojej rodziny, którą wiezie w samochodzie, sprawia, że decyzje te są coraz bardziej racjonalne co potwierdza „twarda” statystyka ostatnich dni.
BRD KGP / ig