VIII Rajd Górski KMP Piekary Śląskie
Funkcjonariusz tut. KMP po raz kolejny zorganizował eskapadę w góry. Jest to ich 8 rajd górski. Chętnych na tatrzańską przygodę było aż 11 osób. Kontuzje i losowe zdarzenia sprawiły,że pojechali tylko w czwórkę. Jesienią przemierzyli w całości „Orlą Perć” (12 godzin), poprzedniej zimy zdobyli Rysy, potem eksplorując ponownie Tatry Wysokie w zimie, wpięli się na Mały Kozi Wierch. Tym razem rozpoczęli kolejną, ósmą już eskapadę tatrzańską.
Funkcjonariusz tut. KMP po raz kolejny zorganizował eskapadę w góry. Jest to już 8 rajd górski. Chętnych na tatrzańską przygodę było aż 11 osób. Kontuzje i losowe zdarzenia sprawiły,że pojechali tylko w czwórkę. Jesienią przemierzyli w całości „Orlą Perć” (12 godzin), poprzedniej zimy zdobyli Rysy, potem eksplorując ponownie Tatry Wysokie w zimie, wpięli się na Mały Kozi Wierch. Tym razem rozpoczęli kolejną, ósmą już eskapadę tatrzańską.
Chętnych na tatrzańską przygodę było aż 11 osób. Kontuzje i losowe zdarzenia sprawiły, że pojechali tylko w czwórkę m.in.: asp. Tomasz Muskała – piekarski policjant który organizuje rajdy, teleinformatyk (górołaz tatrzański, kilka razy był już na naszych rajdach) oraz biegaczka górska i alpinistka w jednym (brała udział w wyprawach w Pamir, Alpy i Pireneje). Jesienią przemierzyli w całości „Orlą Perć” (12 godzin), poprzedniej zimy zdobyli Rysy, potem eksplorując ponownie Tatry Wysokie w zimie, wpięli się na Mały Kozi Wierch. Tym razem 19 października 2013 roku o 7.30 rano opuszczając schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej rozpoczęli kolejną, ósmą już eskapadę tatrzańską. Nad głowami mieli słońce i niebieskie niebo, kiedy ruszyli zielonym szlakiem w kierunku Wołowca. Po półgodzinnej wędrówce szlak, musieli przecierać w śniegu do kolan. Natomiast jesienne widoki ustąpiły miejsca wszechobecnej zimie.
Zważywszy na warunki oraz przystosowanie do nich postanowili się podzielić na dwa zespoły. Dwójka z nich, tj. Ela i Krzyś poszła przez Grzesia (1653m) i Rakoń (1879m) na Wołowiec (2063m), a Tomek z Jurkiem przedarli się na grań do przełęczy i dalej przez Wołowiec spróbowali swoich sił na Rohaczu Ostrym. Weszli na pierwszy z dwóch wierzchołków Ostrego Rohacza (2084m). Warunki były trudne dlatego podjęli decyzję aby się wycofać z dalszej eksploracji słowackiej grani - nie było sensu dalej iść bez dodatkowego sprzętu. Zeszli do Jamnickiej Przełęczy i znowu wspięli się na Wołowiec, a z niego w odwrotnym kierunku niż Ela i Krzyś. Tak zakończyli dziewięciogodzinną wędrówkę po jesienno zimowych graniach i szczytach Tatr Zachodnich w pierwszym dniu rajdu.
W dzień drugi, kiedy z grubsza byli spakowani do wyjazdu, żal było przepięknej tatrzańskiej pogody. Dlatego wybrali kolejny cel: Trzydniowiański Wierch – 1758 m npm, a następnie z niego wspięli się jeszcze na Kończysty – 2005 m npm. Od wyjścia ze schroniska po czterech godzinach byli z powrotem.
Pomimo śnieżnych warunków, które nie pozwoliły im zrealizować pierwotnego planu jakim było przejście pętli przez Rohacze i Smutną Przełęcz, wyprawę naszą wszyscy uważają za bardzo udaną. Przez cały pobyt dopisywała im słoneczna pogoda - no i dobre humory.